Uniwersalne rekomendacje
Rozwój dziecka w świecie nowych technologii to na tyle nowy temat, że badania i nauka ledwo nadążają za zmianami, które dzieją się w cyfrowym świecie.
Tak do końca nikt jeszcze kategorycznie nie stwierdził na podstawie długofalowych badań, co dla dzieci jest na pewno szkodliwe a co nie. Na szczęście próby poukładania i usystematyzowania tego już od jakiegoś czasu są i biorą się za to poważne organizacje.
Najbardziej rozpowszechnionym dokumentem, który stara się to wszystko ustandaryzować jest na pewno dokument Media and Young Minds opublikowany w 2016 roku przez Amerykańska Akademię Pediatryczną (AAP). Znajdziemy tam już całkiem konkretne rekomendacje dla rodziców i lekarzy odnośnie użycia mediów przez najmłodsze dzieci w wieku 0-5 lat.
LIMITY EKRANOWE – kiedy wprowadzić bajki i ile?
Na początek to co chyba najbardziej nas interesuje – to od jakiego wieku możemy zacząć wprowadzać ekrany w życie naszych dzieci i jakie są ich limity?
Amerykańska Akademia Pediatryczna wychodzi nam tu naprzeciw i daje konkretne rekomendacje. Jednocześnie chciałabym ze swojej strony zwrócić uwagę na fakt, że od jakiegoś czasu w środowisku eksperckim ciężar dyskusji przeniósł się na temat jakości czasu ekranowego i jego kontekstu. Warto zapamiętać, że to nie tyle czas spędzany przed ekranem jest najważniejszy ale jego jakość.
A wracając do rekomendacji odnośnie ilości czasu, które dzieci mogą spędzać przed różnymi ekranami – AAP podzieliła dzieci na 3 grupy:
- Dzieci < 18 miesiąca życia – zaleca się całkowitą rezygnację z mediów, wyjątkiem są spotkania online z rodziną typu Zoom, Skype, ale zawsze z asystą dorosłego
- Dzieci 18 – 24 miesiące – jeśli rodzice chcą, mogą zacząć wprowadzać media do życia dziecka w limitowanym czasie, ale tylko z asystą dorosłego, który na bieżąco będzie objaśniał co się dzieje na ekranie (coś jak praca z książką w tym wieku)
- Dzieci 2 – 5 lat – zaleca się maksymalnie 1 godzinę dziennie czasu ekranowego, najlepiej dalej z asystą dorosłego przy starannie wybranych programach
Skąd się wzięły takie rekomendacje ekranowe?
No dobra, spytacie, a skąd się wzięły takie limity a nie inne i dlaczego mamy się ich trzymać? Ponieważ AAP jak na poważną instytucję przystało opiera się na licznych badaniach naukowych – a jeśli mam komuś wierzyć, to zacznę od naukowców.
Dzięki tym badaniom między innymi wiemy już, że:
- dzieci poniżej 2 roku życia rozwijają się poprzez niezakłóconą eksplorację oraz bezpośrednią interakcję z opiekunem, istnieją bardzo ograniczone dowody na korzyści płynące z korzystania z mediów w tym okresie, przy czym można wskazać jasno zagrożenia z nich płynące
- istnieją korzyści z używania dobrze zaprojektowanych programów telewizyjnych (takich jak np. Ulica Sezamkowa) dla dzieci pomiędzy 3 a 5 rokiem życia, udowodniono pozytywny wpływ na umiejętności kognitywne, zasób słownictwa oraz korzyści społeczne
- nadmierne korzystanie z ekranów łączy się z ryzykiem otyłości już w wieku dziecięcym. Przyczynia się do tego mniej ruchu, jedzenie przed ekranem oraz reklamy jedzenia (które zazwyczaj nie zalicza się do tych najzdrowszych)
- niebieskie światło ekranowe wpływa na jakość i ilość snu. Badania dowodzą, że dzieci, które zaraz przed snem spędzały czas przed ekranem miały krótszy i gorszej jakości sen
- małe dzieci, które nadmiernie korzystają z ekranów mają opóźnienia w rozwoju umiejętności kognitywnych, językowych oraz społeczno – emocjonalnych. Naukowcy zwracają tu uwagę na treść – im jest lepszej jakości tym ten negatywny wpływ jest mniejszy
Równowaga cyfrowa i zdrowy rozsądek przede wszystkim
Jak widać, intuicyjne przekonanie, że nadmiar szkodzi, odnosi się też do szeroko rozumianego czasu ekranowego. I chciałabym tu od razu sprostować, że odnośnie negatywnych skutków to wiążą się one z dużo nadmiernym czasem ekranowym – takim, który często nazywany jest cyfrową niańką i sprawia, że dziecko większą część dnia spędza przed ekranem.
A kierując się wytycznymi i na ich podstawie ustalając własne limity pozostawiamy naszym dzieciom dosyć czasu i przestrzeni na inne aktywności, w tym ruch na świeżym powietrzu, który jest nie do przecenienia.
Mediów cyfrowych, w ogóle nowych technologii, nie ma co się bać. A najprostsza droga żeby przestać się czegoś bać to postarać się to zrozumieć. Wszystkie publikacje, artykuły, które przeczytałam w temacie, choć czasem wiele je różniło, to łączy je zawsze jedno – rada, żeby podchodzić do sprawy ze zdrowym rozsądkiem.